W Polsce nie mamy miejsca, które byłoby anarchistycznym forum. Wyobrazam sobie bezpieczne forum, które jesr podzielone na kilka części;

  • widoczne dla wszystkich, niezarejestrowanych użytkowników,
  • widoczne dla zarejestrowanych uzytkownikow,
  • podgrupy widoczne dla osób na zaproszenie.*

Czy to jest marzenie wciętej głowy, czy po prostu nie mamy tego ogarniętego w Polsce, a w innych krajach działa cos w ten deseń? Co działa? Ma ktoś wiedzę?

*jasne, ze takie podgrupki mogą przenosić się na signal itd.

Jasne tez, ze są sprawy, o których w ogóle nie pisze się w internecie. Ale uważam, ze brak jest takiego miejsca.

Co myslicie?

  • kataak
    link
    fedilink
    arrow-up
    3
    ·
    20 hours ago

    Podejrzewam, że większość anarchistów nie robi nic co mogłoby w jakiś sposób być problematyczne od legalnej strony - związki zawodowe, foody, działania lokatorskie, jakieś wydarzenia kulturalne. Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?

    • 8Petros he/him
      link
      fedilink
      arrow-up
      1
      ·
      8 hours ago

      Częścią procesu zmian jest delegalizacja / kryminalizacja coraz to nowych obszarów.

    • pfm
      link
      fedilink
      arrow-up
      3
      ·
      16 hours ago

      Ależ widać różnicę. Te korporacyjne rozwiązania mogą być bardzo łatwo wyłączone (no historia Narkopolityki). Mogą stać się bronią przeciwko użytkownikom gdy będzie to wygodne (np. historia matek sądzonych za pomoc w aborcjach córek). Rozmaite bardziej lub mniej kontrolowane wycieki danych to też ryzyko, z którym trzeba się liczyć.

      Z drugiej strony to, że robi się wyłącznie rzeczy legalne, nie oznacza, że nie ma ryzyka. To że nie ma go dziś nie znaczy że nie będzie go jutro.

      Są też inne aspekty, ale czuję że nie wypada mi ich poruszać.

      Moim zdaniem choćby z czystego pragmatyzmu powinno wynikać myślenie o zapasowych kanałach. Pewnego dnia może okazać się, że Facebook ma awarię akurat dzień przed ważnym wydarzeniem. Co wtedy zrobić, jeśli wszystkie kontakty są zamknięte/niedostępne?

    • harc
      link
      fedilink
      Polski
      arrow-up
      2
      ·
      edit-2
      15 hours ago

      Jako że dobrowolnie tworzymy mapę wszystkich powiązań, kluczowych osób/węzłów komunikacyjnych itd to jak dojdzie co do czego i będzie potrzeba poważniejszych działań wszystko się skończy zanim ktokolwiek zmobilizuje coś więcej niż grupkę przyjaciół bo państwo będzie miało wszystkie potrzebne informacje. Kontrolując sieci społecznościowe spokojnie można zidentyfikować radykalizujace się jednostki, albo tym procesem sterować. Można też ludzi skutecznie zniechęcać i demoralizować. Ale pokazywać, że społecznie akceptowalne są wyłącznie zupełnie bezużyteczne działania.

      Nawiasem mówiąc w praktyce zaliczył to ateński ruch, który niby miał ważniejszą komunikację gdzie indziej, ale towarzyską i mobilizację na facebooku i jak przyszło co do czego, to jeszcze 10 lat wcześniej potężny i prężny ruch dostał parę szybkich strzałów i się poskładał kiedy policja postanowiła zamknąć całą sieć skłotów w i dookoła Exarchii.