Nie oszukujmy się - ostatnio widać jak nigdy wcześniej łakomstwo wielkich social mediów na nasze dane i pieniądze. Akcje z Twitterem i Redditem są tylko przykładami, gdzie coś zadziało się po prostu nie do końca po myśli właścicieli. Decentralizacja to genialna odpowiedź na ten problem, tylko niestety nie jest ona pozbawiona wad. Podyskutujmy :)
Co prawda w serwisach zdecentralizowanych jest pewien (dość mały, ale jednak) próg wstępu, ale ostatnio zacząłem uważać to za zaletę.
Inne osoby już napisały sporo trafnych wypowiedzi, więc ja do tematu podejdę z innej strony.
Po pierwsze, zdecentralizowany internet cały czas gdzieś tam działał, tylko był mniej popularny od scentralizowanych platform. Są jednak miejsca, które od lat funkcjonują niezależnie i co najwyżej udostępniają linki do swoich treści w molochach.
Po drugie, przeciętna osoba korzystająca dzisiaj z internetu ceni wyłącznie wygodę. Prywatność to dla nich abstrakcja - liczy się tylko żeby było za darmo i żeby byli “wszyscy”. Oczywiście wszystkie te osoby będą narzekać na reklamy i sytuację polityczną, ale zrezygnowanie z wygody byłoby za dużym kosztem więc nic się nie zmienia.
Po trzecie, jeśli mówisz o przyszłości internetu myśląc o powszechnej decentralizacji, o tym że zdecentralizowane media społecznościowe trafią pod strzechy, to wydaje mi się, że raczej do tego nie dojdzie i że to nawet może być dobrze. Fediverse na razie rozrasta się, ale nie wiem na jak długo wystarczy chętnych do utrzymywania infrastruktury oraz na jakim etapie złożoność sieci sprawi, że pojawią się zjawiska zagrażające stabilności tej meta-sieci.
Cholera, w sedno uderzyłeś. I faktycznie - korzystam do tej pory np. ze zdecentralizowanego emaila, czytając i dzielając się na listach mailingowych, gdzie nie ma dużo ludzi, ale są arcyciekawe dyskusje. Nie ma yam wszystkich, ba, nie ma tam dużo osób, nie jest to super wygodne, ale jakość treści jest na najwyższym poziomie. Poza tym tempo rozmów.jest trochę wolniejsze, co nie powoduje problemów z koncentracją, fomo. Nie ma sztucznego i ultraszybkiego nagradzanie mózgu.
Mam nadzieję że tak. Już przecież kiedyś tak wszystko funkcjonowało – fora, grupy dyskusyjne, i cokolwiek było wcześniej, starsi użytkownicy internetu pamiętają te czasy.
Swoją drogą mam też nadzieję że podobny proces pojawi się w przypadku czatów tekstowych i głosowych. Podczas ostatnich wydarzeń na reddicie widziałem że moderatorzy często odsyłają użytkowników na discord, z jednego scentralizowanego serwisu do drugiego. Przecież prędzej czy później udziałowcy discorda też stwierdzą że linia na wykresie za mało idzie w górę i ta usługa skończy tak samo jak reddit czy twitter. Zresztą, z tego co mi wiadomo to obecnie discord zbyt przychylny nie jest 3rd party klientom, więc troche ironiczne że w proteście przed ubijaniem 3rd party klientów ucieka się w ramiona usługi która od początku ich nie wspiera xD
No czat tekstowy jest już rozwiązanym problemem od kilku dekad w postaci IRCa :)
Rozwiązań jest wiele: IRC, XMPP, Matrix. Tylko właśnie - to, co Discord zrobił dobrze to zmniejszył próg wstępu. XMPP miało niski próg wstępu jak na lata kiedy powstawało, teraz jest trochę ciężej w porównaniu do reszty. Matrix ten problem generalnie rozwiązał, ale ma swoje (dość poważne moim zdaniem) problemy.
Ale generalnie jest dokładnie tak, jak mówisz, ludzie nierzadko uciekają z deszczu pod rynnę…
Od kiedy używam IRC (będzie z dekada chyba niedługo) to użytkowników raczej ubywa niż przybywa, przynajmniej w społecznościach w których jestem aktywny. Chciałbym kiedyś zobaczyć ruch w drugą stronę. Jak dla mnie IRC to niemal idealny czat tekstowy.
Używam od dwóch dekad i zdecydowanie jest to powoli, ale zanikające zjawisko, niestety.
Prawda, zaczynało się od forów należących do prywatnych osób - często zapaleńców w jakimś temacie. Potem pojawiło się to słynne web 2.0 i ludzie poszli w kierunku social mediów zamykając się w bańkach. Obecny pomysł decentralizacji dający dodatkowo możliwość interakcji z użytkownikami innych instancji wygląda rzeczywiście na powrót do korzeni ewoluując o dodatkowe możliwości.
Decentralizacja to jest jak internet wystartował, później duże firmy (szczególnie Google dużo się przyczynił, ale nie tylko) zaczęły centralizować, bo na decentralizacji trudniej zarobić. Też dużo w tym pomogło dzisiejsze pokolenie, które nie widzi z tym problemów. Cieszę się, że są osoby które zaczynają doceniać zalety decentralizacji.
Centralizować jest dobra dla firm, decentralizacja jest dobra dla nas.
Moim zdaniem to jest bardziej skomplikowane. Centralizacja jest dobra kiedy centralizuje się również kapitał/władza. Równie dobrze mógłby być wiele firm świadczących usługi w środowisku zdecentralizowanym i każda mogłaby skorzystać, ale żadna nie byłaby globalnym molochem.
Sorry, ale ja się trochę zgubiłem. Zacząłeś, że niby się nie zgadzasz, ale to co napisałeś, nie kłóci się z tym co ja napisałem.
Firmy mogą funkcjonować w środowisku zdecentralizowanym ale nie chcą, bo nie mogą się stać globalnym molochem. Niektóre zaczynają używać zdecentralizowanych serwisów is pomocą im wystartować, ale później je centralizują. Przypomina mi to Google jak próbowało opanować komunikację. Stworzyli Google Talk, które też łączyło się z Jabber/XMPP. Przez to oryginalnie byli mile widziani przez użytkowników Jabbera. Jak Google Talk zaczął być popularny to potem “przypadkowo” zepsuli komunikację, tak że wiadomości z Jabbera nie dochodziły a nadawca nie był o tym poinformowany.
Podobnie zrobili z Usenetem.
Tak. A przynajmniej debigtechizacja. Oby
I tak, i nie. Z jednej strony koszt prowadzenia noda w zdecentralizowanym systemie jest zwykle na tyle przystępny, że społeczność może sobie na to pozwolić. To raczej się nie zmieni, więc takie serwisy nie znikną. Z drugiej strony, przeciętny użytkownik woli serwisy scentralizowane, spójne, których wad nie dostrzega, aż nie jest za późno.
Może się wydawać, że użytkowników otwartego, zdecentralizowanego internetu jest cały czas tyle samo, tylko stanowią coraz mniejszy procent ogółu.
przeszłością i przyszłością. obecny stan to jakieś wynaturzenie.
Coś w tym jest. Osobiście uważam, że tzw. “web 2.0” mocno zepsuło internet. Wcześniej trzeba było mieć jakiś skrawek wiedzy technicznej żeby pisać cokolwiek dla ludzi. Dziś może to robić każdy, na setki sposobów. Ma to swoje zalety, ale ma też wady - jak to, że dosłownie każdy choćby największy imbecyl może zostać guru dla mas. Reasumując - pisać każdy może, ale nie każdy powinien IMO :)
Dodatkowo myślę, że sytuacja wyżej jest również przyczynkiem tego, że mamy teraz w sieci całą masę kompletnie nieuporządkowanego contentu, a korzystanie z wyszukiwarek internetowych jest często niemal karkołomnym wyczynem, by cokolwiek faktycznie w nich znaleźć. AI trochę tu pomaga, ale znowu potrafi pleść bzdury :D
A nie jest tak od zawsze? Poza paroma molochami które wbrew pozorom też nie są jakieś kluczowe dla internetu, to większość rzeczy można znaleźć na platformach tematycznych.
Problem platform takich jak czy to insta, czy fb, czy inne twittery, to to że to platformy stworzone do konsumowania. One nie są jakimiś repozytoriami, magazynami gdzie składuje się wartościowe materiały, i znalezienie to czego się szuka jest proste. Spróbujcie znaleźć na fb jakąś średnio popularną wrzutkę kogoś sprzed kilku lat o określonej tematyce, to samo na insta czy twitterze. No nie działa to tak. To portale na które się wchodzi, konsumuje emocje i idzie dalej ze swoim życiem. Reddit sprawia pozory platformy gdzie można znaleźć coś ciekawszego ale nic bardziej mylnego, bo po mimo tematycznych subów, znalezienie konkretnej informacji jest bardzo trudne, a jak już się znajdzie to potem komentarza nie da się nawet zostawić.
Chyba tylko youtube urosło do poziomu molocha którego ciężko zastąpić, ale poza tym nie widzę problemu.