Mateusz Morawiecki przekazał, ile będzie wynosić nowa płaca minimalna. – Od nowego roku płaca minimalna ma wynieść 4242 zł – wskazał. Premier dodał, że dzisiaj w Polsce opłaca się pracować, co przekłada się na dynamiczny wzrost aktywności zawodowej.
Jeśli mały przedsiębiorca ma problemy by zapłacić minimalną i ledwo wiąże koniec z końcem, może lepiej żeby się taka osoba poddała, i poszła samemu na etat, bo to ani dobre dla rynku nie jest, ani dla pracowników. A przy tak niskim bezrobociu jak obecnie, znalezienie pracy to nie aż tak duże wyzwanie.
W biznesie nie ma miejsca na sentymenty. Idąc talej tym tokiem myślenia zostajemy z dwoma monopolistami na rynku. Uważasz, że to jest lepsze, niż np. 20 firm działających na rynku?
W interesie konsumenta jest to, by konsument miał władzę nad rynkiem. Dopóki nie ma symetrii siły argumentu po obu stronach negocjacji, to ta negocjacja nie jest uczciwa.
Dlatego społeczeństwo powinno mieć prawo do decydowania co dzieje się z firmami które działają na rynku gdzie to społeczeństwo żyje.
W biznesie nie ma miejsca na sentymenty, nie ma co się rozczulać nad monopolistami czy oligopolem.
Nie zapominaj, że mały przedsiębiorca musi tę minimalną wyrobić często tylko dla siebie. O ile rada “jak Cie nie stać zapłacić pracownikowi to nie zatrudniaj” wydaja się rozsądna, to dla setek tysięcy ludzi na JDG podwyżka minimalnej oznacza tyle, że ich ZUS rośnie i jedyne co mogą zrobić to podnieść ceny swoich usług czy towarów.
No ale czyja to wina, że usługi czy produkty które sprzedają nie są wystarczające żeby się utrzymali? Jeśli ktoś chce pracować dla pasji, być artystą, to droga wolna, ale obowiązkiem społeczeństwa nie jest to, by każdej takiej osoby zapewnić godne życie. Co jeśli taki gość na JDG uzna że będzie sprzedawał garnki z otworem na dnie, więc prawie nikt ich nie kupi? To oznacza że mamy wszelkie składki, zusy i minimalną obniżyć, żeby taka osoba mogła prowadzić swoją działalność?
Przy obecnym bezrobociu najgorzej działające firmy będą padały, i powinny padać. Bardziej wydajne firmy potrzebują pracowników, a można ich “uwolnić” przez powolne wykaszanie firm które sobie nie radzą.
Biznes nie jest dla każdego.
Poza tym, “podnieść ceny swoich usług czy towarów.”? Biznes polega na maksymalizacji zysków, jeśli wcześniej byliby w stanie podnieść ceny to pewnie to zrobili. A straszenie nowymi podwyżkami jest dość zabawne.
No nie wiem, jakieś ulgi w podatkach, mniejszy ZUS, czy coś, a w zamian przykręcić śrubę dużym firmom, żeby się całościowo pieniądze z podatków zgadzały
Co to znaczy często? Konkrety poproszę.
Małe firmy mają o wiele trudniej na rynku niż wielkie korpo.
Upaństwowienie już mieliśmy, nie wyszło to dobrze. Zresztą, nawet teraz są państwowe spółki akcyjne, w których politycy kręcą duże wały.
OK, co do wałów się zgadza. Chodzi mi o to, że duże korpo nie mogą tak łatwo lecieć w chuja z prawami pracowniczymi jak małe firemki. Jeśli chcesz statystyk, to nie mam.
Właśnie mi przypomnialeś o jakimś Amazonie i sikaniu do butelek :P Tak, wiem jednostkowy przykład, ale ich jest więcej + pytanie ile takich przykładów dużych firm jest, o których się nie dowiemy. Nie chcę bronić małych przedsiębiorców na siłę, ale no nie kupuję tego argumentu, że duże firmy są super, a małe firemki nie.
Duże firmy są super dla istotnych pracowników, dla tych mniej istotnych juz nie są.
To złożony temat, a akurat Amazon to Januszex w wersji XXXXXL. I to prawda, że lepiej traktowani są pracownicy wyższego szczebla, a ci niższego szczebla nawet nie mają szansu na znaczący awans. Nigdzie nie napisałem, że duże firmy są super. Ale częściej jest tam jakaś kontrola nadużyć, inspekcja pracy, itp.
Ale częściej jest tam jakaś kontrola nadużyć, inspekcja pracy, itp.
Sorki, ale polecę krulem - ma pan dowód? Duża firma może sobie pozwolić na solidną łapóweczkę dla kontrolujących, i co pan im zrobi? To jest tak jak z pewną firmą w Warszawie, której pracownicy parkują po chodnikach, a policja przyjeżdża spisywać tego, który przeszkadza samochodowu we wjeździe/wyjeździe po chodniku, a nie tego, który po tym chodniku jeździ. Każdy wie, że nawet komendant nic nie może, bo jest zastraszony bo pan wielka firma mu kark ukręci.
[edit]
albo przekupiony
A co do państwowych miejsc pracy, to pogadaj z kimkolwiek, który stracił pracę na drodze prywatyzacji w latach 90. I czy mu się udało znaleźć pracę w tym kapitalistycznym raju
Nie rozumiem, jak to się ma do tego, co napisałem. Gdyby tamte państwowe zakłady były rentowne to by ich nie zamknięto. Utrzymywanie trupa, to zwyczajnie oszukiwania pracowników i brak szacunku do nich. Trochę, jak ostatnio prywatny Redddit powiedział pracownikom, że wszystko jest pod kontrolą i, żeby się nie martwili.
Inna sprawa, czy naprawdę wszystkie tamte zakłady nie były rentowne, ale tego się raczej nie dowiemy + chciwość przekupionych polityków, którzy za zamknięcie niektórych zakładów pewnie przytulili niemałą kasę. To jest bardziej skomplikowane, ale no nadal z jakiegoś powodu te zakłady zostały pozamykane/sprywatyzowane.
Inna sprawa, czy naprawdę wszystkie tamte zakłady nie były rentowne
Gadanie o nierentowności bardzo mi zalatuje narracją libków. Mieszkania zakładowe też były nierentowne? A połączenia autobusowe też trzeba prywatyzować? Komunikacja jest po to, żeby przynosić bezpośredni zysk przedsiębiorstwu, czy temu, żeby wozić ludzi, i żeby ich korzyści finansowe i pozafinansowe się zwiększały? Orlen i KGHM też są nierentowny?
Gdyby tamte państwowe zakłady były rentowne to by ich nie zamknięto.
Nie mówię o mieszkaniówce ani o zbiorkomie. Ani mieszkaniówka, ani zbiorkom to nie jest biznes (a przynajmniej nie powinien nim być). Ja mówię o zakładach pracy, czy firmach, w późniejszym czasie. Czyli czymś, co musi zarabiać, żeby móc się utrzymać. Z jakiegoś powodu to wszystko padło. Z jakiego? Jeśli znasz odpowiedź, to proszę podaj, bo ja nie mam pojęcia, ale się domyślam.
Proszę, nie żartuj. Albo odstaw Balcerowicza.
OK, to poproszę o dowód na rentowność „tamtych państwowych zakładów”.
Mogła by być większa + jednocześnie można by odciążyć małych przedsiębiorców kosztem dużych.
Jeśli mały przedsiębiorca ma problemy by zapłacić minimalną i ledwo wiąże koniec z końcem, może lepiej żeby się taka osoba poddała, i poszła samemu na etat, bo to ani dobre dla rynku nie jest, ani dla pracowników. A przy tak niskim bezrobociu jak obecnie, znalezienie pracy to nie aż tak duże wyzwanie.
W biznesie nie ma miejsca na sentymenty.
W biznesie nie ma miejsca na sentymenty. Idąc talej tym tokiem myślenia zostajemy z dwoma monopolistami na rynku. Uważasz, że to jest lepsze, niż np. 20 firm działających na rynku?
W interesie konsumenta jest to, by konsument miał władzę nad rynkiem. Dopóki nie ma symetrii siły argumentu po obu stronach negocjacji, to ta negocjacja nie jest uczciwa.
Dlatego społeczeństwo powinno mieć prawo do decydowania co dzieje się z firmami które działają na rynku gdzie to społeczeństwo żyje.
W biznesie nie ma miejsca na sentymenty, nie ma co się rozczulać nad monopolistami czy oligopolem.
Nie zapominaj, że mały przedsiębiorca musi tę minimalną wyrobić często tylko dla siebie. O ile rada “jak Cie nie stać zapłacić pracownikowi to nie zatrudniaj” wydaja się rozsądna, to dla setek tysięcy ludzi na JDG podwyżka minimalnej oznacza tyle, że ich ZUS rośnie i jedyne co mogą zrobić to podnieść ceny swoich usług czy towarów.
No ale czyja to wina, że usługi czy produkty które sprzedają nie są wystarczające żeby się utrzymali? Jeśli ktoś chce pracować dla pasji, być artystą, to droga wolna, ale obowiązkiem społeczeństwa nie jest to, by każdej takiej osoby zapewnić godne życie. Co jeśli taki gość na JDG uzna że będzie sprzedawał garnki z otworem na dnie, więc prawie nikt ich nie kupi? To oznacza że mamy wszelkie składki, zusy i minimalną obniżyć, żeby taka osoba mogła prowadzić swoją działalność?
Przy obecnym bezrobociu najgorzej działające firmy będą padały, i powinny padać. Bardziej wydajne firmy potrzebują pracowników, a można ich “uwolnić” przez powolne wykaszanie firm które sobie nie radzą. Biznes nie jest dla każdego.
Poza tym, “podnieść ceny swoich usług czy towarów.”? Biznes polega na maksymalizacji zysków, jeśli wcześniej byliby w stanie podnieść ceny to pewnie to zrobili. A straszenie nowymi podwyżkami jest dość zabawne.
Jak takie odciążenie ma działać?
No nie wiem, jakieś ulgi w podatkach, mniejszy ZUS, czy coś, a w zamian przykręcić śrubę dużym firmom, żeby się całościowo pieniądze z podatków zgadzały
Ja proponowałbym raczej upaństwowienie wszystkich przedsiębiorstw. Małe Januszexy to często większy wyzysk pracownika niż korpo.
Co to znaczy często? Konkrety poproszę. Małe firmy mają o wiele trudniej na rynku niż wielkie korpo. Upaństwowienie już mieliśmy, nie wyszło to dobrze. Zresztą, nawet teraz są państwowe spółki akcyjne, w których politycy kręcą duże wały.
OK, co do wałów się zgadza. Chodzi mi o to, że duże korpo nie mogą tak łatwo lecieć w chuja z prawami pracowniczymi jak małe firemki. Jeśli chcesz statystyk, to nie mam.
Właśnie mi przypomnialeś o jakimś Amazonie i sikaniu do butelek :P Tak, wiem jednostkowy przykład, ale ich jest więcej + pytanie ile takich przykładów dużych firm jest, o których się nie dowiemy. Nie chcę bronić małych przedsiębiorców na siłę, ale no nie kupuję tego argumentu, że duże firmy są super, a małe firemki nie.
Duże firmy są super dla istotnych pracowników, dla tych mniej istotnych juz nie są.
To złożony temat, a akurat Amazon to Januszex w wersji XXXXXL. I to prawda, że lepiej traktowani są pracownicy wyższego szczebla, a ci niższego szczebla nawet nie mają szansu na znaczący awans. Nigdzie nie napisałem, że duże firmy są super. Ale częściej jest tam jakaś kontrola nadużyć, inspekcja pracy, itp.
Sorki, ale polecę krulem - ma pan dowód? Duża firma może sobie pozwolić na solidną łapóweczkę dla kontrolujących, i co pan im zrobi? To jest tak jak z pewną firmą w Warszawie, której pracownicy parkują po chodnikach, a policja przyjeżdża spisywać tego, który przeszkadza samochodowu we wjeździe/wyjeździe po chodniku, a nie tego, który po tym chodniku jeździ. Każdy wie, że nawet komendant nic nie może, bo jest zastraszony bo pan wielka firma mu kark ukręci.
[edit]
albo przekupiony
A co do państwowych miejsc pracy, to pogadaj z kimkolwiek, który stracił pracę na drodze prywatyzacji w latach 90. I czy mu się udało znaleźć pracę w tym kapitalistycznym raju
Nie rozumiem, jak to się ma do tego, co napisałem. Gdyby tamte państwowe zakłady były rentowne to by ich nie zamknięto. Utrzymywanie trupa, to zwyczajnie oszukiwania pracowników i brak szacunku do nich. Trochę, jak ostatnio prywatny Redddit powiedział pracownikom, że wszystko jest pod kontrolą i, żeby się nie martwili.
Inna sprawa, czy naprawdę wszystkie tamte zakłady nie były rentowne, ale tego się raczej nie dowiemy + chciwość przekupionych polityków, którzy za zamknięcie niektórych zakładów pewnie przytulili niemałą kasę. To jest bardziej skomplikowane, ale no nadal z jakiegoś powodu te zakłady zostały pozamykane/sprywatyzowane.
Gadanie o nierentowności bardzo mi zalatuje narracją libków. Mieszkania zakładowe też były nierentowne? A połączenia autobusowe też trzeba prywatyzować? Komunikacja jest po to, żeby przynosić bezpośredni zysk przedsiębiorstwu, czy temu, żeby wozić ludzi, i żeby ich korzyści finansowe i pozafinansowe się zwiększały? Orlen i KGHM też są nierentowny?
Proszę, nie żartuj. Albo odstaw Balcerowicza.
Nie mówię o mieszkaniówce ani o zbiorkomie. Ani mieszkaniówka, ani zbiorkom to nie jest biznes (a przynajmniej nie powinien nim być). Ja mówię o zakładach pracy, czy firmach, w późniejszym czasie. Czyli czymś, co musi zarabiać, żeby móc się utrzymać. Z jakiegoś powodu to wszystko padło. Z jakiego? Jeśli znasz odpowiedź, to proszę podaj, bo ja nie mam pojęcia, ale się domyślam.
OK, to poproszę o dowód na rentowność „tamtych państwowych zakładów”.