Zakaz chodzenia do mężczyzny-ginekologa, przyjmowania antydepresantów, spotykania się z przyjaciółmi, ścinania włosów. Zakaz robienia prawa jazdy, pójścia na studia, masturbacji, depilacji, płaczu i marzeń. Brzmi absurdalnie? A jednak. Tak wygląda rzeczywistość wielu polskich kobiet. Kiedy na swoim profilu na Instagramie zapytałam, czego zabraniają im ich partnerzy, nie miałam pojęcia, że odpalę lont. Że zakazy w związku to nie tylko „błahostki” jak zakaz chodzenia bez stanika, ale prawdziwe dramaty, podszyte przemocą słowną, fizyczną i ekonomiczną.
deleted by creator
Myślę, że całość populacji tego kraju należałoby wysłać na terapię. Ale też, że przemoc w drugą stronę tak samo istnieje, przemoc psychologiczna to nie to samo co nieporozumienia, a mężczyzn też dotyka przemoc fizyczna ze strony partnerek/partnerów.
deleted by creator
@39dz@szmer.info “tutaj myślę, że to głównie problemy z komunikacją” naprawdę tak myślisz? a co cię skłoniło do takiej refleksji? zakaz używania tamponów? czy psychopatyczna kontrola i zamykanie w mieszkaniu? czekam na dzień, w którym pod postem o przemocy wobec kobiet nie znajdę żadnej symetryzującej odpowiedzi względem mężczyzn.
deleted by creator
dokładnie. i to nazywa się argument anegdotyczny
deleted by creator
brakiem empatii w mojej opinii jest umniejszanie wypowiedziom z artykułu pisząc twój pierwszy komentarz. pozdrowienia
Myślę, że doszło tu do jakiegoś grubego nieporozumienia.