• WFA OP
    link
    42 years ago

    Slavoj Žižek w rozmowie z Żakowskim: Kapitalizm się komunizuje 1 MAJA 2021

    Slavoj Žižek, słoweński socjolog, filozof i krytyk kultury, o populistach, perspektywach lewicy i nowej normalności. JACEK ŻAKOWSKI: – Jak się ma kapitalizm? SLAVOJ ŽIŽEK: – Ma swój polityczny moment.

    J: W sensie

    SŽ: Jako umiarkowany konserwatywno-liberalny komunista z radością zauważam, że kapitalizm zmierza do komunizmu.

    J: Pod wpływem fal protestów

    SŽ: Nie jestem idiotą, którego może zaczadzić widok tysięcy ludzi na ulicach. Każdy pijak wie, że nieważne, ile wypiłeś wieczorem, ważne, jak się czujesz rano. Nieważne, ilu ludzi wyszło na plac Tahrir albo pod Trybunał Konstytucyjny w Warszawie. Ważne, co się zmieni nazajutrz. A od tych demonstracji, które w ostatnich latach się przetaczają przez świat, niewiele się zmienia. Politycy się do nich przyzwyczaili. Coraz rzadziej pod ich wpływem coś się zmienia na lepsze. Władza je przeczekuje, w Polsce, Ameryce, Niemczech, albo dokręca śrubę, jak w Białorusi, Rosji, Turcji, Mjanmie.

    J: Pandemia też nie przyniesie przełomu

    SŽ: Nie cierpię plastikowych fascynacji wizjami przełomów, bo po nich zawsze jest jeszcze gorzej, choć intelektualiści piszą doskonałe książki wyjaśniające, dlaczego musiało być gorzej, gdy miało być lepiej.

    J: Na przykład Slavoj Žižek w „Rewolucji u bram”

    SŽ: Lepszym przykładem jest wielki Lew Trocki. Jego największe dzieło to: „Zdradzona rewolucja”. Chciał rewolucji, zrobił ją i się rozczarował. Klasyka.

    J: Rewolucje są rozczarowujące

    SŽ: Z natury!

    J: Ci, którzy je robią, szybko wchodzą w konflikt z nową rzeczywistością w imię wierności ideom, dla których ją stworzyli, albo tę rzeczywistość uznają za konieczną i porzucają idee, które wyznawali. Wzniosłe idee nie pasują do przyziemnej egzystencji – to pan chciał powiedzieć

    SŽ: Nie przypominam sobie, żebym dokładnie to chciał powiedzieć, ale skoro to powiedziałem, a pan to usłyszał, to pewnie taka myśl chodziła mi po głowie.

    J: Wielkie idee są dla ludzi za duże

    SŽ: Zawsze są za duże. Ale nie chcę powiedzieć, że trzeba porzucić idee. Trzeba tylko pozbyć się mrzonek o światach idealnych. Zaciekła walka nieustannie trwa, a front między dobrem i złem przesuwa się nieznacznie.

    J: Nie ma sensu wykrwawiać się w tej walce

    SŽ: Jeśli tak uznamy, wzrośnie ryzyko, że front przesunie się tak, jak nie chcemy.

    J: Teraz przesuwa się w dobrym kierunku

    SŽ: W dobrym może na przykład w tym sensie, że urealnia się nasze wyobrażenie czasu. Rok temu „tymczasowe środki” oznaczały, że za dwa tygodnie będzie po pandemii. Tak nam mówili i tak wierzyliśmy. Latem nam mówili, że „jeszcze dwa miesiące”. Jesienią, że pół roku. Teraz mówią, że maski będziemy nosili jeszcze w 2022 r.

    J: Albo wiele lat. Trudno się z tym pogodzić

    SŽ: Dlatego emocjonalnie to zaczyna być problem. Ludzie mają dość. Nie chcą już żyć w zawieszeniu. Chcą starej normalności lub nowej normalności. Nie tego, co mamy od roku i możemy mieć przez kolejny rok. Z coraz błahszych powodów wściekają się albo załamują. Mnie już tylko praca trzyma w ryzach. I dobre stare filmy. Ostatnio – Kieślowskiego. Coś łączy jego zamknięty świat z naszym zamkniętym światem. I schyłek tamtego świata ze schyłkiem naszego świata.

    J: Ze schyłkiem

    SŽ: Kapitalizm – Marks to dobrze rozumiał – rośnie dzięki kryzysom. Nieustannie upada i podnosi się jeszcze silniejszy. Teraz stary upada i zaczyna wyłaniać się nowy.

    J: Lepszy

    SŽ: Inny. Upada, zmieniając się na lepsze i gorsze w sposób kilka lat temu niewyobrażalny. Konserwatywne kapitalistyczne rządy władające Zachodem rozdają ludziom biliony dolarów i euro. Kapitaliści mówili, że nie ma darmowych lunchów. A teraz chcą dawać trzy posiłki dziennie. Zawsze głosili zasadę „każdemu według zasług”, a teraz realizują zasadę „każdemu po równo” albo „według potrzeb”. Konserwatyści i liberałowie chcą podnosić podatki bogatym i rozdawać biednym. Wyłania się komunistyczny kapitalizm.

    J: To dobrze czy źle

    SŽ: To nie musi być złe. Ale rośnie też inny paradoksalny ustrój – autorytarna demokracja.

    J: Demokracja dyktatorów

    SŽ: Ale nie chodzi o brutalną władzę dyktatorów w XX-wiecznym stylu. Chodzi o to, że aby wygrywać, kapitalizm potrzebuje dziś władzy, która nie musi się martwić, czy przetrwa kolejne wybory. Bo potrzeba dłuremovedresowych planów – jak w Singapurze, na którym wzorował się Deng Xiaoping, kiedy w Chinach zaczynał kapitalistyczne reformy. Dziś Chińczycy mówią „wy, na Zachodzie, myślicie, jak wygrać wybory za dwa lata, a my myślimy, jakie będą Chiny w 2050 r.”. O władzę nie muszą się martwić.

    J: Nie muszą się martwić, czego ludzie chcą

    SŽ: My się wciąż martwimy, a mimo to w wielu krajach Zachodu narasta i wybucha niezadowolenie, które nie znajduje wyrazu w formalnej polityce. Na przykład francuskie „żółte kamizelki” nie mają reprezentacji w systemie politycznym.

    J: Podobnie jak Strajk Kobiet w Polsce

    SŽ: Demokracja się zablokowała. Niezadowolenie nie przekłada się na reprezentację polityczną. Nie twierdzę, że potrzebujemy demokracji bezpośredniej, w której ludzie wprost podejmują decyzje. To przepis na katastrofę. Konieczna jest reprezentacja. Ale ona nie może być tak daleko od ludzi. Musi reagować na zachodzące zmiany. A dzisiaj zakrzepła i nie reaguje nawet na zmiany fundamentalne.

    J: Na przykład

    SŽ: Powstały nowego typu fortuny cyfrowych korporacji, które – w kategoriach marksowskich – nie przechwytują wartości dodanej, lecz czerpią bogactwo z renty od zagarniętych przestrzeni. Są raczej feudalne niż kapitalistyczne. Bogacą się, zagarniając, komercjalizując, eksploatując wspólne dotychczas społeczne przestrzenie. To przypomina grodzenie przez feudałów pastwisk gminnych w trzynastowiecznej Anglii. Eksploatują społeczne relacje, emocje, przestrzenie społecznej komunikacji. Bogactwo Gatesa nie bierze się z eksploatacji jego pracowników, tylko z renty od naszych społecznych aktywności. Najważniejsza walka toczy się o kontrolę nad społeczną przestrzenią. Pandemia tę walkę zradykalizowała i wymusza radykalną zmianę kapitalizmu. Ale nie mamy nowej kapitalistycznej utopii. Jedyną utopią, jaka dziś funkcjonuje, jest utopia powrotu do świata sprzed pandemii.

    J: Dlatego pięć lat temu w „Kłopotach w raju” pisał pan, że „małżeństwo kapitalizmu z demokracją zbliża się do rozwodu” i odpowiedź stanowi komunizm, a rok temu w „Pandemia. Covid-19 trzęsie światem” twierdzi pan, że ta zmiana już staje się faktem

    SŽ: Nie lunatykuję. Czytam rzeczywistość. Miesiąc po miesiącu kapitalizmu ubywa, a komunizmu przybywa. Rynek wypiera gospodarka wojenna. Nie zaszczepi się pan za pieniądze. Musi pan dostać szczepionkę od rządu. Może pan mieć miliony na koncie i umrzeć, nie mogąc kupić szczepionki kosztującej kilkadziesiąt euro. Producenci muszą realizować plany polityków.

    J: Szczepionka to broń wojny z wirusem

    SŽ: Oczywiście. Ale we wszystkich dziedzinach logika solidarności zyskuje kosztem logiki konkurencji.

    J: Może dzięki pandemii przebiła się wreszcie świadomość, że kapitalizm przesadził z nierównościami, zwijaniem państwa i prywatyzacją ryzyka egzystencjalnego, więc musi się cofnąć, jeśli chce uniknąć ostatecznego zwycięstwa populistycznej – antydemokratycznej lub antyrynkowej – rewolty

    SŽ: To tendencja narastająca od przeszło dekady. Ale komunizm, który się wyłania, nie ma nic wspólnego z komunizmem, jaki znamy z XX w. Marksistowscy znajomi mówią mi, że to nic wielkiego, bo w obliczu kryzysów kapitalizm zawsze osłabiał logikę zysku. Ale wiele wskazuje, że weszliśmy w okres permanentnych kryzysów. Kryzys ekologiczny, migracyjny, demograficzny, sanitarny. Kryzys demokracji, kolejny kryzys finansowy, kryzys geopolityczny… Każdy z nich popycha nas ku ograniczaniu reguły konkurencji i wzmacnianiu reguły solidarności. Pandemia sprawiła, że staliśmy się na to gotowi. Niech pan zobaczy, jak powszechnie się mówi o podnoszeniu podatków bogatym. A jak entuzjastycznie demokratyczni liderzy zareagowali na propozycję Bidena, by wprowadzić globalny minimalny podatek od zysków korporacji i ustanowić globalną zasadę płacenia podatków tam, gdzie powstają zyski. Do tej pory państwa konkurowały wysokością podatków. Teraz mają solidarnie współdziałać.

    J: Korekta globalizacji, o której alterglobaliści mówili od dekad

    SŽ: Ale liberalno-demokratyczne centrum pukało się w głowę. A teraz MFW jest za. OECD jest za. Rządy w większości są za. Ale ważny jest cel. Biden mówi, że chodzi o to, by zakończyć wyścig państw w zmniejszaniu podatków. Sens jest taki, że demokratyczne rządy potrzebują większej części powstającego bogactwa, by bardziej skutecznie bronić demokracji w konkurencji ze sprawnymi rynkowymi autorytaryzmami.

    J: Mniej rynku, a więcej demokracji, albo więcej rynku i mniej demokracji

    SŽ: Ale trzeba uważać, bo można też mieć mniej rynku i mniej demokracji.

    J: Jak w Polsce

    SŽ: Na Węgrzech, w Słowenii… Ważne jest nie tylko to, jakie wprowadzamy zmiany, ale też kto je wprowadza. Jeżeli zrobią je demokraci, to wzmocni się demokracja. A jak je zrobi kto inny, to on na nich skorzysta.

    J: Nie można mieć więcej rynku i więcej demokracji

    SŽ: Nie widzę takich opcji. Nawet Bill Gates mówi, że stary kapitalizm się skończył. Ale może trwać jako zombie żywiący się kosztem demokracji. Dlatego popieram Juliana Assange’a. To prawda, że ujawnił nieprawość Ameryki, która jest mniejsza niż nieprawość Chin i Rosji. O rosyjskim czy chińskim Assange’u pewnie nawet byśmy nie usłyszeli, bo wcześniej by go znikli. Ale w Chinach i Rosji każdy wie, że jest inwigilowany, a Amerykanie nie byli świadomi, że ich państwo stosuje takie metody. Dzięki Assange’owi już wiedzą. Myśleli, że takie rzeczy dzieją się w komunizmie. Teraz zrozumieli, że i kapitalizm idzie w tym kierunku.

    J: Kapitalizm inwigilacyjny, jak pisze Shoshana Zuboff

    SŽ: I regulacyjny.

    • WFA OP
      link
      32 years ago

      J: Chiny w łagodniejszym wydaniu

      SŽ: Komunizm bez komunistów, bez partii komunistycznej i bez monopolu partii na regulację i inwigilację. Na Zachodzie rządy konkurują z firmami na rynku regulacji i inwigilacji. System nie jest tak spójny i bezwzględny jak w Chinach. Ale może być, gdy uzna, że to potrzebne. Trump odgrzał ustawę z lat 50. w obliczu kryzysu dającą prezydentowi prawo wydawania poleceń firmom. To była odpowiedź na wybuch pandemii, ale są inne kryzysy mogące usprawiedliwić użycie takiego prawa i utrwalenie komunistycznych procedur.

      J: Społeczeństwa się zgodzą

      SŽ: Nie protestują. Moi krytycy twierdzą, że na Zachodzie ludzie są egoistyczni i indywidualistyczni, więc nie pozwolą na nic, co ich egoistyczne cele podporządkuje jakimś celom wspólnym. A przecież zwalczenie pandemii, zatrzymanie ocieplania klimatu, powstrzymanie azjatyckich satrapii to są egoistyczne cele każdego na Zachodzie. Można je osiągnąć tylko, wzmacniając solidarność i ograniczając bezwzględną konkurencję. Dlatego się zgodzą.

      J: Bernie Sanders był pierwszym kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych, który przedstawiał się jako socjalista. Myśli pan, że w następnych wyborach pojawi się kandydat przedstawiający się jako komunista obiecujący wcielenie zasady „każdemu według potrzeb, od każdego wedle możliwości”

      SŽ: Pozornie ku temu idzie, gdy rośnie żądanie płacenia podatków wedle możliwości i rozdawania socjalu wedle potrzeb. Tylko trzeba uważać, kto będzie określał potrzeby i możliwości. Chińska rewolucja zabiła miliony ludzi, bo uznała, że prawdziwa potrzeba to jest miska ryżu, a 14-godzinny dzień pracy mieści się w ramach ludzkich możliwości. Ale Bernie Sanders to inna historia. Nazywa się socjalistą, a w Europie byłby najwyżej umiarkowanym socjaldemokratą. Upomina się o społeczną godność. Nie o równość. A uznanie i poczucie godności są podstawą każdej demokracji. W centralnej Europie od Polski po Słowenię populistyczny atak na demokrację zaczyna się od zakwestionowania godności części społeczeństwa i niepisanych zasad godnego współżycia. Jeżeli chcemy obronić demokrację, demokratyczna lewica musi bronić wypracowanych przez pokolenia zasad i godności każdego. Dlatego prawdziwa lewica musi dziś być konserwatywna.

      J: W sensie

      SŽ: Prawica stała się rewolucyjna, więc lewica musi się stać konserwatywna. Kiedy bojówki Trumpa atakują Capitol, lewica musi bronić instytucji. Kiedy byliśmy młodzi, typowy lewicowiec krzyczał „precz z establishmentem”, „precz z policją”, „precz z władzą”. Teraz język radykalnej lewicy przejęła radykalna prawica. To ona ma dziś na Zachodzie monopol na świńskie dowcipy, brutalny język, łamanie zwyczajów, prostackie zachowania. Odpowiadam: nie ścigajmy się z nimi w takiej rewolucyjności. Nasza rewolucja przeciw ich rewolucji to jest śmiertelna pułapka.

      J: Klasyka lat 30., kiedy mając wybór między faszystowską prawicą i socjalistyczną lewicą, mieszczańskie liberalno-konserwatywne centrum w wielu krajach z wiadomym skutkiem wybrało faszystowską prawicę. Podobnie jak libertarianie z Partii Republikańskiej wybierają dziś Trumpa przeciw Bidenowi, a Milton Friedman wybrał Pinocheta przeciwko Allende

      SŽ: Dlatego uważam, że lewica musi dziś być konserwatywna. Nie w sensie porzucenia idei równości, ale w sensie szacunku dla społecznych norm, prawa, obyczajów, instytucji, tradycji, z których wyrosły zachodnie demokracje. Leszek Kołakowski powiedział kiedyś, że gotów jest czytać każdego filozofa poza Žižkiem. Ale ja go czytałem. I zapamiętałem jego tożsamościową formułę: ekonomicznie – lewicowiec; politycznie – liberał; moralnie – konserwatysta. Taki jest mój dzisiejszy ideał demokratycznej lewicy.

      J: Lewica ma porzucić LGBTQ+

      SŽ: Nie. Lewicowy moralny konserwatyzm nie odnosi się do seksualności. Odnosi się do obsesji na punkcie seksualnych mniejszości. Odpowiedzią na obsesje prawicy nie mogą być obsesje lewicy. Prawa seksualnych mniejszości są ważne i trzeba ich bronić. Ale nie mogą wyprzeć walki o inne prawa. Lewica nie może być lustrzanym odbiciem prawicy. Nie może stać się obsesyjnie monotematyczna tak samo jak nie może stać się dziko rewolucyjna.

      J: Biden nie jest monotematycznym rewolucjonistą, a libertarianie i tak wybierają Trumpa

      SŽ: Ale Biden wygrał, radykalna lewica przegrywa, a radykalna prawica ma coraz większą siłę. Musimy się pozbierać. Lewica od dawna ma problem np. z Europą. To nie jest dziś oryginalne. Trump też ma problem z Europą. Putin, Kaczyński, Le Pen mają duży problem z Europą. Lewica musi się tego problemu pozbyć.

      J: Nie mam się czego pozbywać. A pan

      SŽ: Też.

      J: Jeżeli widzę na lewicy problem z Europą, to raczej w okrzykach „Europo, ratuj przed populistami”. I rozczarowanie całego obozu demokratycznego, że w każdym kraju zmagamy się z nimi sami

      SŽ: Europa przez wieki zrobiła masę strasznych rzeczy albo traciła szanse robienia wielu dobrych rzeczy u siebie i na całym świecie. W dalszym ciągu tak jest. Ale lewica musi być jednoznacznie proeuropejska. Bo tylko europejskie dziedzictwo moralne i intelektualne pozwala na krytyczną analizę świata, która prowadzi do wolności i sprawiedliwości. A to dziedzictwo jest dziś zagrożone przez rewolucyjną populistyczną prawicę kwestionującą europejskie standardy. Niech mnie pan nazywa umiarkowanie konserwatywnym eurocentrycznym komunistą.

      J: Bauman by to nazwał supermarketem idei

      SŽ: Nie sądzę. To jest kwestia aktualnego wyrazu postawy lewicowej. Bo przecież świat się zmienia, więc nieustannie szukamy aktualnego wyrazu naszych wartości. I często się mylimy. Lewica przesiąkła na przykład ideologią rynkową. Część feministek chce włączyć życie prywatne do rynku, opłacając pracę domową kobiet. Zieloni chcą wymuszać oszczędzanie wody, podnosząc jej cenę. Finansjalizacja wszystkiego nie jest dobrym pomysłem. Lewica musi mieć inne rozwiązania. Powinniśmy raczej ograniczać mechanizmy rynkowe, niż oddawać im kolejne przestrzenie. Ale nie myślę o zastępowaniu rynku przez państwo. Bo to oznacza korupcję. Lewica musi wzmacniać społeczeństwo, a nie państwo i rynek.

      J: Liberalni konserwatyści ewoluują w stronę komunizmu. Lewica ma ewoluować w stronę konserwatyzmu. Jaka scena polityczna ma się z takiej roszady wyłonić

      SŽ: To jest bardziej złożone. Kiedy konserwatyści, jak Trump czy Orbán, rozdają pieniądze wszystkim, silni i bogaci zawsze dostają więcej.

      J: Konserwatyści czy populiści

      SŽ: Zgoda, że jest różnica między pieniędzmi rozrzucanymi z helikoptera przez Trumpa i przez Merkel. Problemem jest populizacja konserwatywnego centrum w wielu krajach. A jeszcze większym problemem jest dziedzictwo liberalizmu, który został zniszczony przez neoliberałów. Stał się ideologią wolności dla korporacji. Przestał się interesować wolnością zwykłych ludzi. Trudno będzie stworzyć sensowną scenę polityczną, dopóki liberalizm nie przejdzie rewitalizacji. Jeżeli chcemy sprawnej demokracji, lewica musi być lewicowa, liberałowie muszą być liberalni, a konserwatyści muszą być konserwatywni. Wtedy autorytarny populizm straci swoje miejsce. Wbrew temu, czego chce Chantal Mouffe, odpowiedzią na konserwatywny populizm nie może być żaden inny populizm. Bo każdy populizm oznacza szukanie fałszywych wrogów i eskalowanie niszczących konfliktów. Covid pokazał, że populizm nie jest rozwiązaniem. Wytarczy popatrzeć, co się dzieje w Brazylii, na Węgrzech czy w Polsce. To przez covid Trump przegrał wybory. Nie ma powodu, żeby lewica powtarzała te błędy. Musi być racjonalna i stać po stronie instytucji, ekspertyzy, wiedzy. Kiedyś walczyliśmy z policją, bo była rasistowska, seksistowska, uprzedzona społecznie. Teraz oczekujemy, by broniła nas przed rasizmem, seksizmem i uprzedzeniami. A prawica domaga się wolności dla rasizmu, seksizmu itd.

      J: Próbuję zrozumieć, jak doszło do tej zamiany ról

      SŽ: Najpierw trzeba postawić pytanie, co dzieje się z naszą wolnością. To wymaga filozoficznej refleksji od każdego zwykłego człowieka. Musimy zrozumieć, co znaczy być osobą wolną. Inteligentni konserwatyści i komuniści zawsze rozumieli, że indywidualna wolność jest możliwa tylko, gdy działa zestaw nieformalnych reguł. Wolność to np. prawo chodzenia po ulicy. Ale by się spełniła, musimy być na ulicy bezpieczni. Wolność wymaga porządku. Tu jestem w sporze z lewicą, która twierdzi, że kapitalizm to chaos, a w komunizmie był przynajmniej porządek, choć nie było wolności. Jaki to był porządek? Plany gospodarcze generowały permanentny chaos. Porządek istniał w skandynawskich wolnych społeczeństwach, które były zorganizowane bez państwowego przymusu. Cały problem wolności – jej źródeł, form, ograniczeń, gwarancji – lewica musi przemyśleć.

      J: To nie jest takie proste, gdy demokracja pozbywa się wolności. Wybiera Orbána, Trumpa, Bolsonaro… …Kaczyńskiego w Polsce i Jansę w Słowenii…

      J: Czy to znaczy, że wolnościowa lewica ma być sceptyczna wobec demokracji i zbliżać się do liberalno-konserwatywnej prawicy niechętnej liberalno-demokratycznemu państwu

      SŽ: Nigdy nie fetyszyzowałem demokracji. W Słowenii i Polsce widzimy, że Churchill słusznie uważał ją za najgorszy system z wyjątkiem wszystkich innych, które są jeszcze gorsze. Większość może się mylić. Zwłaszcza poddana propagandzie i przemielona przez mechanizm wyborczy. Nie lubię pojęcia „ograniczonej demokracji”. Ale większość też jest omylna. Piękno polityki polega właśnie na tym, by się przeciwstawiać większości, gdy trzeba.

      J: Czyli

      SŽ: To zabrzmi potwornie, ale wierzę w państwo oświecone. Takie „głębokie państwo”, jakie rozwścieczało i hamowało Trumpa, który był błędem demokracji. Nie chodzi o państwo tajnych służb, spisków, zakulisowych rządów, ale o ludzi poprzez instytucje wyznaczających granice błędom demokracji.

      • WFA OP
        link
        32 years ago

        J: Jak armia w Egipcie i w Turcji przed Erdoğanem

        SŽ: To są potworne przykłady. Ale zgoda. Mimo strasznych rzeczy to, co robili wojskowi, było jednak lepsze niż oddanie władzy islamistom. Demokracja potrzebuje stróża, który ją obroni przed śmiertelnymi błędami, choćby sam nie był demokratycznie legitymizowany. To jest paradoks tragiczny, ale racjonalny. Alternatywą są państwa, takie jak Norwegia czy Dania, gdzie – znów powiem coś potwornego – społeczeństwa mają głęboko zinternalizowane normy samoograniczenia i autocenzury. To jest kwestia patriotyzmu. Z patriotyzmem demokracja ma kłopot tam, gdzie on polega na powtarzaniu, jakim wspaniałym narodem jesteśmy. Lepiej ma się demokracja tam, gdzie patriotyzm oznacza przestrzeganie zasad służących wspólnocie, nawet gdy nie służy to własnym interesom. Demokracji dobrze służy społeczna wiara w siebie.

        J: Na przykład

        SŽ: Kryzys uchodźczy w 2015 r. Angela Merkel wpuszcza do Niemiec ponad milion uchodźców. W wielu krajach panuje histeria, a Merkel mówi „damy radę, Niemcy są silnym krajem”. To różni realny patriotyzm od niby-patriotycznej bufonady Trumpa panikującego na widok Latynosów i Orbána albo Kaczyńskiego histeryzujących na widok Syryjczyków. Tu widać, jak siła Niemiec jest zakorzeniona w wierze, że państwo ma zasady i dzięki nim działa sprawnie we wspólnym interesie.

        J: Decyzja była arbitralna. To nas cofa do problemu „stróża” broniącego demokracji przed jej własnymi błędami. Skąd ma być wiadomo, kiedy stróż powinien kopnąć w stolik? Kto wie, co dobre, a co złe? Radykalna prawica łamie reguły i nagina prawa właśnie dlatego, że wierzy, iż chroni państwo przed błędami demokracji. Bolsonaro, Kaczyński, Trump, Orbán, Erdoğan czują się stróżami, których wezwała historia. Mówiąc o potrzebie „stróża”, usprawiedliwia ich pan

        SŽ: Nie usprawiedliwiam.

        J: Czując się „stróżami”, robią to, co uważają za dobre. Więc wracam do pytania: skąd wiadomo, co dobre, gdy demokracja się myli

        SŽ: Oni bronią swoich imaginacji, a nie demokracji. Wiadomo, czym jest demokracja i co ją może wzmocnić, a co zniszczyć. Kłamią, że bronią demokracji i swoich społeczeństw, ale to ma krótkie nogi. Abraham Lincoln dobrze to kiedyś ujął: „Czasem można oszukać większość ludzi, przez jakiś czas można oszukiwać wszystkich, ale nie można oszukiwać wszystkich bez końca”. Demokracja zakłada wiarę w moralną postawę ogółu. Większość od czasu do czasu się myli, ale wcześniej czy później dochodzi do właściwych wniosków. Dobry stróż jest potrzebny po to, by ograniczać skutki chwilowych pomyłek. Nie po to, by zastępować demokrację czymś innym. Nie jestem relatywistą, ale oczywiście, nikt z nas nie ma pewności, co jest dla niego dobre. Mamy jednak intuicje ugruntowane w europejskiej tradycji – od greckiej demokracji, przez chrześcijańską zasadę równości w Duchu Świętym, po nowoczesną zasadę równych praw i socjalistyczną zasadę sprawiedliwości społecznej. Progresywna tradycja Europy determinuje nasze poczucie słuszności. To różni lewicę od prawicy. Stąd zasadnicza różnica między faszyzmem a stalinizmem. Stalinizm zawsze miał problem z dysydentami. Bo zawsze byli ludzie, którzy dochodzili do wniosku, że władza zdradziła progresywne wartości. W nazistowskich Niemczech nikt nie twierdził, że Hitler zdradził idee nazistowskie, a w faszystowskich Włoszech nikt nie krytykował Mussoliniego za zdradę faszyzmu. Więc wprawdzie nie umiemy w prosty sposób powiedzieć, co jest w jakiejś sytuacji dobre, ale mamy tradycję, do której demokratyczna lewica może różne sytuacje przymierzać.

        J: I rozważać

        SŽ: A pan by chciał pewnych recept?

        J: Każdy by teraz chciał jakiejś pewnej recepty

        SŽ: Ode mnie jej pan nie usłyszy. Tu jest mi bliżej do Hegla niż do Marksa. Bo Marks twierdził, że wie, jaka jest odpowiedź, a Hegel, że wie, jaki jest problem. Ale fakt, że mamy do czego przymierzać wyzwania, to jest wielki przywilej lewicy…

        J: Do czego przymierzyć dzisiejszy tragiczny wybór lewicy, gdy sprzymierzając się z liberałami, lewica musi porzucić ekonomiczne interesy słabszych, ale staje po stronie demokracji, a sprzymierzając się z populistami, porzuca wartości demokratyczne, ale wspiera redystrybucję. Czy tradycja nam mówi, do kogo lewicy powinno być bliżej

        SŽ: Populistyczna prawica zawsze wyrasta na porażce lewicy. Ludzie, których lewica porzuciła, znajdują innych obrońców. Trump, Orbán, Kaczyński to produkt Trzeciej Drogi. Demokratyczne centrum dobrze to rozumie. Dlatego idzie w stronę komunistycznego kapitalizmu. Francis Fukuyama, największy piewca liberalno-demokratycznego porządku, popiera dziś Berniego Sandersa. Koalicje lewicowo-konserwatywne były od lat 70. możliwe, bo lewica poszła ekonomicznie daleko na prawo. Teraz znów są możliwe, bo w większości krajów liberałowie i konserwatyści poszli daleko na lewo. Nie tylko ekonomicznie, ale też obyczajowo i ekologicznie. A jednocześnie głównym hasłem progresywnych protestów od Polski i Hiszpanii po Turcję i obie Ameryki przestała być sprawiedliwość czy równość, a stała się godność, o której mówi Sanders. I to mi się podoba, bo godność obejmuje całą lewicową i demokratyczną agendę.

        J: Trump, Kaczyński, Orbán, Bolsonaro też mówią o godności

        SŽ: To nam przypomina, że fala populizmu nie wzięła się znikąd. Nie jest przecież tak, że żyliśmy sobie w liberalno-demokratycznym raju i nagle z kosmosu walnął antydemokratyczny, populistyczno-autorytarny prawicowy meteor. Lewica musi pokazać, co było nie tak i przekonać resztę demokratów, że trzeba to zmienić. Bez tego w żadnych koalicjach nie uda nam się obronić wolności ani równości.

        ROZMAWIAŁ JACEK ŻAKOWSKI


  • @tomasz
    link
    32 years ago

    Dzięki za wrzucenie, dobry wywiad

  • @borys
    link
    22 years ago

    “SŽ: Nie jestem idiotą, którego może zaczadzić widok tysięcy ludzi na ulicach. Każdy pijak wie, że nieważne, ile wypiłeś wieczorem, ważne, jak się czujesz rano. Nieważne, ilu ludzi wyszło na plac Tahrir albo pod Trybunał Konstytucyjny w Warszawie. Ważne, co się zmieni nazajutrz. A od tych demonstracji, które w ostatnich latach się przetaczają przez świat, niewiele się zmienia. Politycy się do nich przyzwyczaili. Coraz rzadziej pod ich wpływem coś się zmienia na lepsze. Władza je przeczekuje, w Polsce, Ameryce, Niemczech, albo dokręca śrubę, jak w Białorusi, Rosji, Turcji, Mjanmie.” To jest zdanie które chyba każdy aktywista powinien być zmuszony do przeczytania codziennie rano, w wielku kwestiach z bestią się nie zgadzam, w tym w podstawach ideologicznych ale tutaj strzelił w dziesiątkę, odrobina pragmatyzmu i trzeźwiego myślenia nie boli

    • obywatelle (she/her)
      link
      12 years ago

      Ale jest pragmatyzm i defetyzm. Od przeczytania tego zdania nic się nie zmieni. Wszyscy i tak cierpimy na kryzys sprawczości, bo zderzamy się z materią na którą nie mamy prawie żadnego wpływu.

      Więc ten pragmatyzm oparty jedynie o mówienie i myślenie takich rzeczy jest gówno wart. Jeśli iść za Žižkiem, to po prostu powinniśmy, nwm, startować w wyborach. Najlepiej jako konserwatyści.

      • @borys
        link
        32 years ago

        On kompletnie nie to mówi. To jest stwierdzenie że akcje dla samego robienia akcji nie ma sensu, jeśli chcemy coś zmienić albo na coś wpłynąć to należy podejmowac działania które mogą nas zbliżyć do celu zamiast symbolicznego machania flagą. Dla przykładu sprejowanie. Jest różnica pomiędzy wysprejowaniem jakiegoś hasła na urzędzie miasta a usuwanie nackowego grafiti na mieście. Jedno powoduje tylko zagrożenie dla osoby i prawdopodobnie pukanie się w głowę przechodniów jak to zauważą, drugie zmniejsza poczucie zagrożenia mniejszości i kontroli przestrzeni publicznej/obecności przez skrajna prawicę. Podobnie jest z wielkoskalowymi protestami. KOD i pierwszy czarny strajk różniły się tym że wszystkie akcje KODu były symboliczne, nei było zagrożenia dla władzy, z drugiej strony czarny strajk groził faktyczną eskalacją konfliktu i paraliżem kraju, i dlatego pierwszy czarny strajk odniusł sukces a KOD nigdy takiego nie miał. Wykonując jakąś akcję należy zawsze zapytać się czemu to robie, do kogo ma to trafić i czy jest jakiś pozytywny skutek mojego/naszego działania. Inaczej równie dobrze możemy pisać oświadczenia i callouty w internecie do końca świata

        • obywatelle (she/her)
          link
          12 years ago

          Ależ to oczywiste. Tylko że Sławoj nie ma absolutnie żadnego pomysłu na alternatywę poza monarchią oświeconą. :) Najlepiej taką, która dawałaby mu etat nadwornego filozofa.

          Przecież refleksja stojącego z boku chłopka-roztropka na poziomie “eee no czeba myśleć co się robi” to serio nie jest wielki wyczyn. Ja też się z tym zgadzam. Większość z nas się z tym zgadza.

          A co do tego, kto powinien myśleć na dużą skalę albo na małą: my, anarchiści jesteśmy w tym kraju planktonem. Nie mamy nic do gadania. Nie zorganizujemy ani protestu na miarę czarnych marszy ani na miarę protestu KOD, nie zorganizujemy też przejęcia pracowniczego nawet jednej firmy ani udanej wendetty za represje związkowców. Więc jeśli w kraju wydarzy się coś dużego, to mamy tylko do wyboru przyłączyć się do tego albo nie.

          Dlatego ja od lat trąbię żeby mierzyć siły na zamiary i przestać udawać że możemy zrobić społeczną rewolucję. Ale większość środowiska w jakiś sposób upiera się że możemy i że mamy wplyw na cokolwiek. :)

          • @borys
            link
            12 years ago

            No eiwdentnie jest sporą zważywszy jak bardzo lewica na świecie ma problem z zrozumieniem tego i jak obsesyjnie robi akcje które są symboliczne. Doświadczenie pokazuje że anarchiści mogą zrobić całkiem sporo. Jak się nie leja pomiędzy sobą i nie są zajęte pisaniem milliona oświadczeń to squoty są dobrze funkcjonującymi domami kultury. Anarchistom w pandemii udało się zorganizować pomoc społeczną w postaci gotowania obiadów i rozdawania ubrań z zbiórek na masową skalę. W kryzysie na granicy też grają istotną rolę. Generalnie mamy moc sprawczą, tylko trzeba ją odpowiednio wykorzystywać. Szmer też jest przykładem skutecznego działania

  • WFA OP
    link
    1
    edit-2
    2 years ago

    deleted by creator

  • obywatelle (she/her)
    link
    12 years ago

    Aż miło przeczytać z rana pierdolenie Žižka który własne ograniczenia poznawcze ma za “racjonalne myślenie”. A tak naprawdę plącze się w gmatwaninie świata którego de factocnie rozumie.

    Jego “postulaty” konserwatywnej lewicy i powrotu do nowoczesnej monarchii oświeconej tylko tę bezsilność i słabość uwypuklają.

    • @zeshi
      link
      12 years ago

      Mam dość podobne odczcia. Kilka trafnych spostrzeżeń, kilka kontrowersyjnych oksymoronów, ale te wnioski jakieś gówniane i liberalne jak na marksistę-heglistę.

      • obywatelle (she/her)
        link
        22 years ago

        Spójrzmy prawdzie w oczy – to zwykły akademicki filozof który kocha uwagę skupioną na sobie. Unika mówienia rzeczy które sprawiłyby, że nie zaproszą go na wykłady w USA, za to chętnie grzeje tematy które trafiają do szerokiej publiczności. Pomylił się z powołaniem już dawno temu. Powinien zostać telewizyjnym kaznodzieją.

        Z perspektywy czasu nakręcenie tych dwóch filmów z nim było błędem. Sodowa uderzyła do głowy że jest kimś więcej niż piwnicznym specem od Hegla i Lacana.

        • @zeshi
          link
          12 years ago

          nie no, Petersona też całkiem fajnie ośmieszył. Czasem warto go z piwnicy wypuścić :)

          • obywatelle (she/her)
            link
            12 years ago

            Ośmieszył tylko dzięki temu, że Peterson myślał że idzie na wojnę, a przyszedł gadać z typem który ma z nim sporo wspólnego, tylko jest od niego o niebo mądrzejszy.

            • @zeshi
              link
              12 years ago

              Nie oglądałe mcałej debaty bo to jednak peterosn ale miałęm wrażenie że tam gdzie była zgoda wynikałą głównie z tego że peterson walczył z posmodernistycznymi marksistwoskimi chochołami, z którymi zgodziłby się niejeden komunista.