Chłopski rozum podpowiada, że byłoby zajebiście. Zdaje się, że likwidacja wielkich sklepów - np. przez ograniczenie maksymalnego metrażu jednego sklepu, powiedzmy do 100m2 sprawiłoby, że sklepów powstałoby wiele - na każdym osiedlu itd. Lokalne struktury, miejsca pracy…

To chyba z jednej strony coś, co “trochę już było kiedyś”, ale z drugiej strony zmieniają się czasy, technologia itd.

Napisałem ten post spontanicznie, może wywiąże się tu jakaś dyskusja. Googlując nie znalazłem żadnego ciekawego artykułu, nie znalazłem nikogo, kto dałby fantazji wodzy.

  • 8Petros he/him
    link
    fedilink
    arrow-up
    2
    ·
    3 years ago

    W tym sektorze, gdzie królują markety, znakomicie sprawdzają się kooperatywy. Ale do tego trzeba więcej, niż umiejętności porównywania cen. Więc nie wstrzymywałbym oddechu.

    • landap
      link
      fedilink
      arrow-up
      5
      ·
      3 years ago

      W Warszawie działa kooperatywa Dobrze, która prowadzi dwa sklepy. Obecnie jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej, grozi jej zamknięcie.

      Zgrana i energiczna społeczność nie ma szans w konkurencji z wielkim kapitałem, niestety. Kooperatywa nie ma środków, by zbić ceny efektem skali, jak to robią sieciówki. Bez rewolucji kooperatywy będą niszą dla dobrze sytuowanych ludzi z dużych ośrodków. Ale walczymy mimo to :/

      • lysy
        link
        fedilink
        arrow-up
        1
        ·
        3 years ago

        W Łodzi też jest Kooperatywa Spożywcza.

    • makeM
      link
      fedilink
      arrow-up
      3
      ·
      3 years ago

      Czasem nie masz przestrzeni na porównywanie czegoś innego niż ceny

        • makeM
          link
          fedilink
          arrow-up
          6
          ·
          3 years ago

          Jak ledwo starcza ci na mieszkanie, jedzenie i leki, to kupujesz to co najtańsze a nie to co etyczne. Stwierdzenie “Ale do tego trzeba więcej, niż umiejętności porównywania cen.” jest moim zdaniem krzywdzące, i wygłaszane z pozycji własnego przywileju. Nierzadko to nie jest “widzimiesie” osób, tylko realny problem niewystarczających zasobów. Ci wszyscy emeryci w sieciówkach wybierający najtańsze produkty, to nie są jacyś podli egości, tylko porzuceni przez system i lokalne społeczności ubodzy.

          • 8Petros he/him
            link
            fedilink
            arrow-up
            2
            ·
            3 years ago

            Moje wynagrodzenie za ostatni miesiąc to 1600 złotych na rękę – i nie jest to lokalne minimum. Just saying.

            A moja uwaga nie jest skierowana do “emerytów w sieciówkach”, tylko do osób wypowiadających się w tym wątku. I widzę, że trafiła w nerw.