- Mniejsze miasta chętnie zrezygnują z latania samolotami, bo nie latają. Natomiast wyższa klasa średnia z metropolii, która w kółko mówi o ekologii, natychmiast się biesi, kiedy to narusza ich możliwości polatania sobie na Malediwy - z Edwinem Bendykiem, prezesem Fundacji Batorego, rozmawia Grzegorz Sroczyński.
Edwin Bendyk dobry człowiek, cisnął takie “rewolucyjne” idee od dekady jak nie lepiej. Mejnstrimowe media nie zawsze mu to jednak puszczały…
Podbijam. Sam oscyluje chyba w okolicach socdemu, ale z mojego doświadczenia jak ma taką możliwość, to sam chętnie daje przestrzeń bardziej ‘radykalnym’ perspektywom. Zdarzało mi się występować z jego zaproszenia na salonie polityki czy w innych dziwnych miejscach.
Właśnie chodzi mi o pojawianie się takich wątków w mainstreamie. Mediami około lewicowym i anarchistycznymi interesuję się od niedawna i nie za bardzo wiem jak to wyglądało kiedyś - ale mainstream jaki był, większość widziała. edit: i jaki nadal jest w zasadzie.
https://bendyk.blog.polityka.pl/2012/04/01/bunt-sieci-recenzja-krzysztofa-nawratka-edwin-bendyk-zatroskany-zwolennik-kapitalizmu-kognitywnego/
No i? Do którego roku zamierza ktoś kompletnie zaorać kapitalizm? Trzeba orać w tym, co jest, a Bendyk jest jedną z osób, które warto mieć na uwadze jako zorientowaną socdemowo. Tylko proszę nie krzyczeć, że socdem zły okropny, bo niewystarczająco radykalny. Chodzi o lepsze życie… ulepszone przez elementy radykalizmu, czy obronę radykalnych idei dla nich samych?
Hi, hi… Używając tego samego bezosobowego trybu, tylko może bez pasywno-agresywnej nuty, nikt nikomu nie zabrania uwielbiać, kogo się tylko chce. Niech umarli grzebią swoich umarłych.
Ależ nikt tu o uwielbieniu nie pisze, lol
Ależ nikt tu o zaoraniu kapitalizmu nie pisze… ani że socdem zły… Oh, wait. Pisze. Taka lolpaka.
Apeluję o zaniechanie osobistych wycieczek. Wiem że stać Cię na użycie argumentów zamiast ad hominem.
Ale argumentów na co? Że Bendyk jest prokapitalista? No przecież sam się tak określał (patrz link, który podałem) i nadal nim jest (patrz tekst i Harca komentarz). Co tu argumentować.
@gloomyAlpaca@szmer.info, nie adresując tego (jakże przezornie) do nikogo w szczególności, sadzi jakieś chochoły o zaoraniu kapitalizmu, wyklinaniu socdemu i “obronie radykalnych idei dla nich samych”.
No więc albo to było do mnie (bo nie widzę innych kandydatów w subwątku), i wtedy to są jakieś chochoły-kocopoły, albo naprawdę napisane jest “w powietrze” i wtedy dla mnie to jest trolling. Tak czy owak, koło merytorycznej dyskusji to nawet nie stało.
cdn.
Właśnie takich. :)
Chodzi mi o kontynuowanie dyskusji bez wrzut typu “lolpaka”. Pamiętaj że ścierają się tu poglądy, ponieważ udało się jakąś osobę wyrwać ze szponów fejsa. Nie chcemy żeby tam wróciła. :) Chcemy żeby została i dyskutowała, ew. uczyła się czegoś nowego.
Znałem Bendyka, jak był jeszcze objazdowym budzicielem sumień – z konferencji na konferencję, szerząc, jak to słusznie @rysiek@szmer.info ujął, “rewolucyjne” idee. Sam też zrecenzowałem jego książkę a ACTA (https://klabaternik.wordpress.com/2012/04/01/siedem-tygodni-ktore-wstrzasnely-siecia/) i nadal mi się podoba, choć tamto zwycięstwo było, jak dzisiaj wiemy, pozorne, bo kapitalizm się uczy i adaptuje szybciej niż my.
Natomiast narracja Bendyka et consortes przechodzi mi wysoko nad głową. To jest narracja uprzywilejowanych, którzy zastanawiają się, jak zmniejszyć swoje przywileje (i jak przekonać innych uprzywilejowanych), żeby jakoś zmniejszyć nierówności, z jakimi żyjemy w tej katastrofie.
Jest to o kant dupy potłuc, jak większość inteligenckich rozkminek, bo kurs już został dawno wyznaczony, jak to mi zapowiadał pewien wspólny znajomy z warszawskiego HS – właściciele się obwarowują tam, gdzie im fantazja podpowiada, nadzorcy będą (do czasu) cieszyć się przywilejami i nadzieją, że ich dzieci awansują do kasty niezbędnego personelu, a my jesteśmy przeznaczeni na rozkurz.
Bendyk jest dzisiaj prezesem Fundacji Batorego, która rozdaje plasterki na co mniejsze wrzody kapitalizmu i musi działać w ramach swojej narracji, żeby nie zwariować. Szanuję go, ale w jego narracji moje miejsce jest w kolejce po zupę socjalną, bo jestem working poor, niezatrudnialny sześćdziesięciolatek z żoną na wózku. I niestety nie wyglądam na biedaka, co paniom z MOPR znacznie ułatwia odwalanie moich wniosków.
Dlatego – szanując (zróżnicowane, jak mniemam) narracje Was wszystkich, nie traktuję tej rozmowy jako dyskusji – żyjemy w różnych światach, które spotykają się tylko dzięki cudowi internetu. A ten cud też się niebawem może skończyć, wraz z postępami kolapsu.
Na wypadek wszelki, jakby ktoś potrzebował moich konstruktywnych deklaracji – znajdzie je tutaj. https://czytanki.tepewu.pl/calibre/book/5
Kolego, hamuj się. Nie potrzebujemy tutaj wojen, a dyskusji na poziomie. Nasze cele są zbieżne, nie zapominajmy o tym i nie produkujmy wobec siebie agresji :)
Już jestem grzeczny i na poziomie. :-) Niechaj rozkwita merytoryczna dyskusja. Wstrzymuję oddech.
Już nie wstrzymuję, sorki. Ale jutro zajrzę, może KTOŚ coś merytorycznego oraz na poziomie napisze. Dobranoc wszystkim miło i uprzejmie.